Ze szkoły niebiańskiej mądrości

Wieczorem leżałem przed Panem w modlitwie, gdyż bardzo leżało mi na sercu, aby Bóg zjednoczył swój lud. Prosiłem też o objawienie co do tego, w jaki sposób może dojść pomiędzy wierzącymi do jedności nauki (doktryny), skoro spory doktrynalne wewnątrz Kościoła Chrystusowego działają tak niszcząco, że powstaje głębokie pragnienie: "Oby została darowana nam jedność w nauce". Zagadnienie to zajmowało mnie często i byłem jak najbardziej zdecydowany uczynić z mojej strony wszystko, co potrafię, aby przyczynić się do osiągnięcia jedności w nauce. W końcu zasnąłem z tym palącym wewnętrznym pragnieniem.

Na moje pragnienie otrzymałem nazajutrz rano odpowiedź, która mnie całkowicie i zupełnie zadowoliła. Nie mogę inaczej jak tylko przyjąć, że zostałem pouczony przez mądrość Bożą. Dowiedziałem się: "Nie wypatrujże rzeczy, która wcale nie może nastąpić w ten sposób, jak ty myślisz!". W Nowym Przymierzu rzeczy te ustawione są zupełnie inaczej niż w Starym. W Starym Przymierzu było spisane Prawo (Zakon) - litera, kapłani zaś ustanowieni byli po to, aby nauczać zakonu. U Malachiasza czytamy: "Gdyż wargi kapłana strzegą poznania, a z jego ust ludzie chcą mieć wskazania, gdyż on jest posłańcem Pana Zastępów (Mal.2.7). A jak jest w Nowym Przymierzu? Tutaj brzmi zupełnie inny ton: "Takie zaś jest przymierze, które zawrę z domem Izraela po upływie owych dni, mówi Pan, prawa moje włożę w ich umysły i na sercach ich wypiszę je i będę im Bogiem, a oni będą mi ludem. I nikt nie będzie uczył swego ziomka ani też swego brata mówiąc: poznaj Pana, bo wszyscy mnie znać będą od najmniejszego aż do największego z nich".

Te ostatnie zdania zostały mi powiedziane ze szczególnym naciskiem i dały mi cudowne światło, dzięki któremu mogłem zobaczyć tak, jak nigdy przedtem tę różnicę pomiędzy Starym a Nowym Przymierzem. W Starym Przymierzu jeden człowiek naucza drugiego na podstawie spisanej nauki. W Nowym Przymierzu nie ma ani ludzkiego nauczyciela ani spisanej nauki, jest natomiast Duch Święty, który pisze i uczy tak, iż wszyscy nauczeni zostają przez Boga (Jn.6.45). Wraz z tym przyszło też naświetlenie istoty nowotestamentowych pism. Nie zawierają one dogmatyki, jak je sobie człowiek chętnie przedstawia i nie tworzą jednolitego systemu doktrynalnego. Dlatego uczeni mówią o ujęciu doktrynalnym Piotra, Pawła czy Jana. Krótko mówiąc: W Nowym Przymierzu nie mamy specjalnie opisanej doktryny, która tak, jak zakon w formie litery ustalałaby treść naszej wiary, tak że można byłoby powiedzieć: "To jest literalna nauka Jezusa", albo "To jest literalna nauka apostołów". Sprawa nie wygląda też tak, że ktoś teraz uczy drugiego tych spisanych artykułów wiary, aby ów poznał Pana, lecz zamiast tego Duch Święty musi wstąpić w serce i w ten sposób każdy zostaje pouczony przez Boga i każdy poznaje Pana przez Ducha. To zgadza się z tym, co mówi Paweł: "Nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym" (1Kor.12.3).

Dalej stanęło przede mną pytanie: "Kto jest nauczycielem w Nowym Przymierzu?". Pan ustanowił oczywiście pewnych ludzi nauczycielami w Kościele; w pierwszej kolejności byli nimi apostołowie. Pierwszy Kościół Chrześcijański mocno trwał w ich nauce (Dz. 2,42). Czy jednak mieli oni jakąś literalnie sformułowaną doktrynę? Nie, oni po prostu byli zdani na Ducha Świętego, który musiał ich uczyć. To zresztą Jezus im przepowiedział: "Mam wam jeszcze wiele do, powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę" (Jn.16.12-13). Dlatego też Paweł mówi, że nie głosi w słowach , których naucza ludzka mądrość, lecz w słowach, których naucza Duch" (1Kor.2.13). Nie może więc być żadnej wątpliwości: w Nowym Przymierzu nauczycielem jest Duch Święty. U Niego tylko należy szukać nauki i znajdować ją. Dzieje Apostolskie potwierdzają to. Jak było z Piotrem, kiedy Pan chciał go użyć w nawróceniu pogan? W dniu Pięćdziesiątnicy został on ochrzczony Duchem Świętym i wtedy otrzymał dla swojej usługi składania świadectwa tyle, ile wtedy potrzebował. Natomiast nie miał wtedy jeszcze światła co do zagadnienia jak należy się odnosić do pogan, kiedy oni się nawrócą. Pod tym względem tkwił całkowicie w poglądach żydowskich i potrzebował specjalnego pouczenia przez Duch Świętego (Dz.10.1-20). Zatrzymajmy się tutaj przez chwilę. A co robił w późniejszym czasie kościół, im dalej, tym więcej? Zaczęto robić coś, czego apostołowie nie robili. Zaczęto formułować wyznania i ustalać doktryny, w trosce, aby przez to zapewnić jedność nauki w kościele.

Ale właśnie przez te ustalenia, niezależnie od tego, jak bardzo biblijne i nowotestamentowe usiłowano je sformułować, został kościół rozdarty - zniszczona została jego jedność. Na skutek tego zamiast jednego kościoła mamy dużą liczbę kościołów wyznaniowych, które pod względem swoich wyznań różnią się od siebie mniej lub więcej, a po części odnoszą się do siebie wrogo. Przy tym wszystkim one w mniejszym lub w większym stopniu zabiegają gorliwie na podstawie Pisma Świętego o czystość nauki. Cóż to ma znaczyć? Duch Święty przestał być uznawany za nauczyciela w kościele, a zamiast Niego nauczycielami postanowili być ludzie. Przy tym byli to ludzie wierzący i mniej lub bardziej oddani Bogu. Ich motywy i wysiłki były także szczere, nie zrozumieli oni jednak, że w Nowym Przymierzu nie ma i nie powinno być doktryny ustalonej na piśmie, lecz że Duch Święty, przez którego następuje nowonarodzenie, musi także i dalej pozostać nauczycielem. Już w czasach apostolskich powstało wielkie niebezpieczeństwo rozłamu w kościele z powodu różnicy doktrynalnej. I co wtedy robili apostołowie? Zwołali tak zwany sobór apostolski, o czym mówi rozdział 15 Dziejów i jaki był tego wynik? Rozwiązali ten trudny problem doktrynalny jednomyślnie, dochodząc do zdania: "Upodobało się Duchowi Świętemu i nam". A więc Duch Święty buł dla nich nauczycielem. Paweł także nie postępował inaczej. Kiedy miał do czynienia z problemami doktrynalnymi, nie sformułował literalnej doktryny z żądanie kierowania się nią, lecz mówił i pisał "w okazaniu Ducha i mocy" (1Kor.2.3), następnie zaś oczekiwał, że jego słuchacze i czytelnicy zostaną odpowiednio pouczeni przez Ducha Świętego, by móc rozpoznać, co jest właściwe (1Kor.14.37; Fil.3,15).

Na zakończenie jeszcze dwie uwagi:

1. Kiedy Duch Święty jest nauczycielem powstaje zawsze jedność nauki. Każde dziecko Boże może się o tym z łatwością przekonać. Kto jest rzeczywiście zrodzony z Ducha jest też ze wszystkimi dziećmi Bożymi jedno, jak długo tylko pozostaje przy tym, czego nauczył go Duch Święty, podobnie jak i jego brata. Brak jedności pojawia się zawsze dopiero wtedy, kiedy zaczyna się mówić o szczególnych doktrynach swojego konkretnego wyznania. Gdyby więc lud Boży wszedł na ten nowotestamentowy grunt, według którego jedynie Duch Święty może i powinien doprowadzić każde dziecko Boże do poznania Boga, wszelkie spory doktrynalne zaniknęłyby natychmiast, gdyż musianoby respektować fakt, że kto inny może być przez Ducha Świętego prowadzony inaczej. Tak więc, dla przykładu, w czasach apostolskich judeochrześcijanie i poganochrześcijanie musieli uznawać się wzajemnie. Zgodnie z zamysłem Bożym był w tym głęboki sens i szczególne Boże myśli. Ten sam Duch udzielał odpowiedniego światła zarówno judeochrześcijanom jak i poganochrześcijanom, gdyż On mówi nie sam od siebie, lecz tylko to, co usłyszy (Jn.16.13). Ojciec niebieski w swojej mądrości sprawia, iż Duch Święty naucza każdego tak, jak wymagają Jego plany. Jeśli ma się to na uwadze, można bez trudu pogodzić się z faktem, że nie wszyscy otrzymują to samo światło. Jak różne członki w ciele mają swoje szczególne zdolności i zadania, tak też Duch Święty udziela każdemu to, co jest dla niego przeznaczone, zgodnie ze szczególną usługą, jaką mu powierzono.

2. To nie nowy, lecz stary człowiek, rozrywa Kościół Pański. Stary człowiek jest z natury bardzo skwapliwy do tego, aby wszystko jednoczyć, wiązać według jakiegoś szablonu. Dlatego świat jest pełen najróżniejszych możliwych zjednoczeń i związków. Każdy związek ma jednak swoje własne formy organizacyjne, reguły i przepisy i dlatego łączy tych, którzy się z nimi zgadzają, natomiast oddziela wszystkich pozostałych. Wśród ludu Bożego stary człowiek odgrywa pod tym względem swoją nieszczęsną rolę, gdyż czyni on siebie, swoje zwyczaje i upodobania, swoje zapatrywania i przekonania oraz swoją naukę dla innych przykazaniem i domaga się, by inni kierowali się nimi. Postępowanie tego rodzaju już w czasach apostolskich doprowadziło do takiego zamieszania, że szczególnie Paweł, jako apostoł pogan, musiał przeciwko temu walczyć. Dlatego, drogie serce, pozwól sobie coś powiedzieć: Skoro zabiegasz gorliwie o jedność nauki i nie możesz przystosować się do innych, którzy uważają się być nauczeni i prowadzeni inaczej, zechciej zbadać staranie, skąd bierze się twoja gorliwość. Jest to żałosne jeśli ktoś uważa, że kieruje nim gorliwość dla nauki Jezusa i apostołów, podczas gdy ostatecznie okazuje się, że stoi na tym stary człowiek. Oby wszyscy, którzy w jednym Duchu ochrzczeni zostali w jedno ciało, zechcieli też napełnić się jednym Duchem (1Kor.12,13). Wtedy pojawi się jedność Ducha w spójni pokoju (Ef.4,3), wtedy nikt nie będzie usiłował uczyć drugiego "Poznaj Pana", lecz będzie się dążyć do tego, aby wszyscy uczeni byli przez Pana, aby od najmniejszego do największego wszyscy Go poznali. Wtedy Duch Święty będzie mógł sprawować swój urząd nauczycielski tak, jak w czasach apostolskich, dzięki czemu ponownie u tego mnóstwa wierzących będzie jedno serce i jedna dusza (Dz. 4,32).

"Das Lied des Lammes" kwiecień 1925

Najprawdopodobniej autorem tego artykułu był Jonatan Paul, lub jeden z jego współpracowników redagujących to pismo.





Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na adres:

Moje imię i nazwisko:



Wersja HTML, Copyright by Czytelnia Chrześcijanina, 1998